piątek, 13 czerwca 2014

Piknik Matsuri 2014



07.06.2014 był w Warszawie dniem szczególnym, bowiem tego dnia odbyła się druga edycja Matsuri - Pikniku z Kulturą Japońską. Pierwsza edycja która odbyła się niemal dokładnie rok temu była z mojej perspektywy jako gościa ogromnym sukcesem! Owszem, kolejki do stoisk były ogromne, ale wciąż było warto poczekać na tradycyjne lody czy kaligrafię.

W tym roku zostałam zaproszona jako wystawca i tutaj Matsuri musi się jeszcze sporo nauczyć, by nawet małych wystawców traktować na równi z większymi sponsorami, bo my także jesteśmy częścią eventu. Bariera językowa była czasem bardzo trudna do przeskoczenia, zarówno jak różnice kulturowe chwilami nieco utrudniające płynną współpracę. Zdaje się także, że wewnętrzne porozumienie szwankowało - Polsko-japońskie Liceum starające się od kwietnia o stoisko nie otrzymało go, podczas gdy inny organizator zapraszał innych wystawców na kilka dni przed eventem. Minus za to!

Ja dowiedziałam się, iż otrzymam pojedynczy stolik, 60x180cm i nic ponadto. Trudno mi się dziwić więc, że jechałam na event z poczuciem niesmaku i wewnętrznym przeczuciem, że szybko się zwinę bo nie ma po co siedzieć przy pustym stoisku.

Czasem bardzo fajnie jest się po prostu pomylić!

Stolik stał w słabym miejscu, ukryty i cichutki, choć wywieszki gdzie znajduje się wystawa były bardzo dobrze widoczne. Przez pierwsze pół godziny siedziałam z przybyłym na miejsce uczniem z mojej szkoły, który mi pomagał ogarnąć stoisko, święcie przekonana że nikt nie dotrze na II piętro. Kwadrans po południu sytuacja zmieniła się na tyle, że napływ gości z dołu zalał salę i choć teoretycznie prelekcje miałam o pełnych godzinach (12.00, 14.00 i 16.00) właściwie do 17.30 nie usiadłam już na dłużej. Ponad 200 wizytówek które ze sobą miałam rozeszły się w kilka godzin! Zainteresowanie było ogromne, pytań mnóstwo i nie były to tradycyjne pytanie o "jak ja to sama zrobię". Te należały do rzadkości. Pytania o materiały, rodzaje kanzashi, a nawet zainteresowanie kupnem były powszechne, zaś ogólny nastrój był niesamowicie pozytywny - goście byli ciekawi, rozmawiali ze mną, a przypadki opryskliwości należały do rzadkości nawet gdy zmuszona byłam prosić o delikatniejsze obchodzenie się ze szpilkami. Byli bardzo wyrozumiali, prosili o wskazówki jak przyjrzeć się szpilkom nie czyniąc im krzywdy i tylko jedna osoba zareagowała na prośbę gwałtownie, rzucając szpilką na blat stołu i odchodząc obrażona.

Niewiele zobaczyłam z reszty imprezy, będąc w ciągłym ruchu na stoisku, ale całość sprawiała wrażenie dobrze zorganizowanej imprezy i mimo dość trudnych rozmów z organizatorami z mojej strony (na pewno, jeśli w przyszłym roku to ja wyjdę z inicjatywą, da sie załatwić o wiele więcej!) Matsuri mówię TAK! Całość była dobrze przemyślana i ogarnięta, a goście mieli okazję poznać wiele aspektów kultury Japonii, a nie tylko najbardziej popularne jak sushi czy anime. Oczywiście, nie mogło ich zabraknąć, ale to nie wszystko. Pokazy sztuk walki, ceremonii herbaty, warsztaty tradycyjnego rękodzieła i przeróżne wystawy pokazywały, że Japonia to nie tylko gejsze, samuraje i sushi, ale o wiele więcej.

Mimo niedociągnięć od strony organizowania atrakcji mam nadzieję, że pikniki staną się stałym, dorocznym elementem warszawskiego klimatu, popularyzując kulturę Japonii, przybliżając ją i zbliżając dwa tak odległe kraje



Bonsai!


Z Ambasadorem i jego małżonką

Ze studentami z PJWSTK

Z Santa Evita

Jedno z kanzashi które można było przymierzać

Stoisko kanzashi

Z Drogą Herbaty

Z sensei Ishido Kenichim, mistrzem sorobanu - japońskiego liczydła

Stoisko skromne, ale cieszyło się powodzeniem!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz